Tydzień temu uczestniczyłam w
I edycji bytomskiego Święta Herbaty o wdzięcznej nazwie Szolka Tyju (
filiżanka herbaty w gwarze śląskiej).
Przy ulicy Rycerskiej (!) nieopodal Rynku można było skosztować różnych herbat przy stoiskach różnych herbaciarni, m.in. z Bytomia, Katowic, Wrocławia i Gliwic, a także wziąć udział w konkursie oraz obejrzeć prelekcję z tegorocznej wyprawy do Korei i Japonii.
|
Herbaciany jarmark przy ul. Rycerskiej |
|
Spróbowałam kilku rodzajów herbat:
- z zielonych: zwykłą
senchę oraz
genmaichę (z prażonym ryżem) - nic nowego dla mnie.
- z czarnych: klasyczną
Yunnan i
herbatę z samowaru - od dawna chciałam skosztować tak przyrządzoną herbatę i wreszcie się udało, dość esencjonalna, ale bez szału.
- z oolongów:
Da Hong Pao - bardzo smaczny o charakterystycznej nucie dla oolongów, zresztą chyba go już kiedyś piłam.
- z ziół/traw:
napar z brzozy - not my cup of tea, taki ziołowy posmak,
kudin (kuding)
napar z
Ilex kaushue zw. gorzką herbatą - bardzo adekwatnie, gdyż cholerstwo było strasznie gorzkie i paskudne w smaku :P,
honeybush z truskawką oraz
to samo z miodem - yyy, taka landrynka, brrr.
- z pu-erhów:
zielony pu-erh - całkiem niezły, zważywszy na to, że nie lubię pu-erhów. Dość delikatny.
- z białych:
Wschodzące Słońce (kwitnąca herbata) - średnio, mało wyrazisty smak
Oprócz herbat syciłam sobie oczy wystawą chińskich i japońskich czajniczków, czarek, mórz herbaty i gaiwanów. W bytomskiej herbaciarni dostrzegłam nawet cebei zdobione chińskimi smokami. Kusiło mnie strasznie, żeby je kupić, gdyż jest rzadko spotykane (albo gaiwan o tej samej ornamentyce), ale w końcu zdecydowaliśmy się na zakup kolejnego czajniczka Yixing. <3 Ten na szczęście się nie ślini. Sukces. :)
|
Cudeńka, wystawione przez herbaciarnię "Assam" z Bielska-Białej |
Tak wygląda nasz czajniczek:
Miałam też przyjemność brać udział w warsztatach ozdabiania i szkliwienia ceramiki raku, za co dziękuję prowadzącym je Paniom. :) Ciekawa przygoda! A że lubię sobie malować od czasu do czasu, to tym bardziej frajda.
Pomalowaną przez siebie czarkę pokażę na zdjęciu niebawem, aczkolwiek nie wyszła tak, jak sobie wymarzyłam.
Ponadto mam kolejny powód do radości: za mną pierwszy dłuższy przejazd autostradą i jazda po obcym mieście, gdyż w drodze powrotnej prowadziłam samochód z Bytomia do mojego rodzinnego miasta.