sobota, 30 sierpnia 2014

Viva Andalucía!

Czas na spóźnione herbaciane refleksje z mojej wizyty w słonecznej Andaluzji, mieniącej się bielą, zlotem, żółcią i odcieniami błękitu. :) Chcę tam wrócić. Już. Zaraz. Buuu. 

Teteria w mojej ukochanej Kordobie <3
El sueño del califa (Sen albo marzenie kalifa) - czarna herbata z naranja (hiszpańska pomarańcza), goździkami, cynamonem i kardamonem. Smaczności.

Las Mil y una Noches (1001 Nocy) - czarna herbata i zielona, z cynamonem, kardamonem, kwiatami i owocami. Pyszna.
 
 Té Pakistani (Herbata Pakistańska) -czarna z wanilią, burbonem (nie wiem, czy chodzi tu o różę czy rodzaj wanilii) i kardamonem. Pije się ją z mlekiem zazwyczaj, ale ja piłam bez.

Medina Azahara (od nazwy słynnego kompleksu pałacowego koło Kordoby) - mieszanka czarnej i zielonej herbaty z naranja, kwiatami cynamonowca (?), azabar (cokolwiek to jest) i owocami. Mniam. :)

Medina Azahara
Medina Azahara
Marrakech con leche (herbata z Marrakeszu z mlekiem) - czarna z dodatkiem tzw. matalauva, tj. rodzaju mięty marokańskiej, plus oczywiście mleko. ;) Nie cierpię miętowych herbat, ale ta mi nawet posmakowała.

Esplendor Al-Andalus (Blask Andaluzji) - rooibos z truskawką i hierba buena. Niezły.

Cuentos de la Alhambra (Opowieści z Alhambry) - Zielona herbata z hibiskusem i różą. Skusiłam się na nią dzięki nazwie i pięknemu zapachowi, ale nie był to zbyt fortunny wybór. Nie lubię hibiskusa i zepsuł mi jej smak. ;)

Vanilla - jak sama nazwa wskazuje, czarna z wanilią. Całkiem smaczna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz