Hojicha to bardzo nietypowa zielona herbata, gdyż, w przeciwieństwie do swoich krewniaczek, jest prażona na silnym ogniu. W wyniku tego procesu jej liście uzyskują brązową barwę, a smak drzewny i dymny odcień.
Hojicha może być wytwarzana z banchy, kukichy lub senchy.
Mój "gatunek" to kukicha - zawiera nie tylko listki, ale także łodyżki herbaciane.
Wizualnie i smakowo jej znacznie bliżej do herbat turkusowych i czarnych. Smak jest mocno wędzony, dymny, a przy tym orzechowy.
Swego czasu mi smakowała, natomiast teraz już nie bardzo. Możliwe, że ją przeparzyłam albo zmieniły mi się kubki smakowe. ;)
Napar ma ciekawy, bursztynowo-brunatny kolor, co widać na zdjęciu.
O, kolejna herbata, która mnie intryguje i czeka w kolejce na spróbowanie :) Nie wiem, dlaczego, ale mam takie przeczucie, że bardzo mi posmakuje. Pewnie przez ten zdecydowany, orzechowo prażony smak.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci posmakuje. :) Chociaż orzechowy smak wolę w wydaniu oolongów, tutaj jest moim zdaniem zbyt wędzony. Przekonasz się sam i ocenisz. :)
UsuńTeż się zastanawiam nad jej spróbowaniem, tylko właśnie wolałbym jej kupić jakąś mniejszą porcję, ponieważ potwierdziłaś moje przeczucia: "Wizualnie i smakowo jej znacznie bliżej do herbat turkusowych i czarnych." ;) A nie chciałbym się męczyć, i to (jakby nie patrzeć) z zieloną herbatą :D
OdpowiedzUsuńMyślisz, że dałoby się? Chodzi mi o to, że ja do tej pory widywałem Hojicha tylko w oryginalnych opakowaniach z Japonii. Nie wiem, czy jest na wagę. A na przykład w moim sklepie stacjonarnym Pan Herbata nie sprzedałby mi jej w małej ilości, bo tak robi tylko z tymi najdroższymi (np. z gyokuro).
UsuńNa przykład w eherbacie można kupić jej 50 gramów, także w miarę małe opakowanie - na wagę :)
UsuńPodejrzewam, że raczej Ci do gustu nie przypadnie. ;) Smakowo jest mniej subtelna niż silnie oksydowane oolongi. Ale spróbować warto! :)
UsuńTak, 50 g można spokojnie kupić w Czarce, tyle też miała pierwotnie moja saszetka Hojichy. ;)
Zresztą możliwe, że i nawet 25 g, tylko że to już pewnie trzeba byłoby osobiście kupować.
Znowu ta dymność/wędzenie mnie zachęca ;) Dymną yerbę uwielbiam, a i do lapsanga nic nie miałem (wypiłem, i go nie męczyłem). ;)
UsuńJeśli lubisz wędzony smak, to zdecydowanie zmienia postać rzeczy. ;)
UsuńIdo droga, albo ja jestem ułomny albo co, ale nie wiem, jak się do ludzi pisze za pomocą Google+, chciałem Ci dać znać o książce Roberta Tomczyka. Ale nie chcę tak przy wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku :), dostałam Twoje zaproszenie na czacie, zerknij, czy doszła moja wiadomość, bo czat czasem figle plata. ;)
Usuń