niedziela, 20 października 2019

Zhen Shan Xiao Zhong 2018

Nie było mnie tu już ponad rok!
Wiadomo, życie.
Czas nieco ożywić bloga.

Skoro reaktywacja, to i herbata musi być odpowiednia. Z wysokiej półki. :)
Wybrałam w tym celu Zhen Shan Xiao Zhong z 2018 roku.
Kupiłam tylko 5 g próbkę w Czarce w Krakowie. Estetycznie opakowanie - elegancka próżniowa torebeczka, wzmocniona od wewnątrz kartonikiem - znakomicie oddaje jakość smaku Zhen Shan Xiao Zhong
Ta czarna herbata pochodzi z Chin z rezerwatu Tongmu Guan, w paśmie gór Wuyi, w prowincji Fujian.
Zalicza się do grupy Lapsang Souchong.
Jej walory smakowe zależą bowiem od specjalistycznego procesu obróbki.
Aby nie mnożyć bytów bez potrzeby, zainteresowanych szczegółowym opisem produkcji omawianej herbaty odsyłam do strony Czarki.

To cud, miód i orzeszki, nie herbata! ;)
Po pierwsze, smak Zhen Shan Xiao Zhong jest istotnie wędzony, jednak w wydaniu nader subtelnym. Według mnie to wykwintny, lekki, dymny aromat suszonych owoców (ściślej śliwek), nie tak nachalny, jak w zwykłym Lapsangu*. Zapach unosił się już po otwarciu torebeczki.
Po drugie, herbata nie zawiera absolutnie żadnej goryczki! W dodatku jest bardzo aksamitna w odczuciu, miękko przepływa przez gardło.
Po trzecie, jest wyjątkowo wydajna - wytrzymała aż 8 parzeń i długo utrzymywała swoje walory kolorystyczne i smakowe.
W przeciwieństwie do wielu herbat, które w teorii można wielokrotnie zaparzać, różnica smaku między 1 a 4 parzeniem była niewielka.
Lżejsze zabarwienie naparu widoczne natomiast było już po 2 zaparzeniu.
Koniecznie muszę dokupić ten rarytas!


Listki przed zaparzeniem:

I parzenie:

 Listki po zaparzeniu:

Różnica między I a II parzeniem (I po prawej, II po lewej):

Gustowna torebeczka:


* Lapsang od jakiegoś czasu był na mojej liście herbat zakazanych, jednak ostatnio znów się do niego przekonałam - piję go w połączeniu z Earl Greyem lub Śniadaniem w Krakowie (Five O'Clock). Ot, dzięki temu uzyskuję własnego Hrabiego Harlemu. :D (być może pamiętacie, tutaj pisałam o The Earl of Harlem z Ambessy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz