Zaniedbałam ostatnimi czasy bloga. Zbyt dużo się działo. ;)
Dziś z okazji 31 października planowałam wpis w klimacie Halloween - darzę ten zwyczaj dużą sympatią, mimo iż przyszedł on do nas z Zachodu. Niestety nie zdołałam dziś kupić dyni i zrobić lampionu (już dzieciakiem będąc o tym marzyłam i dotychczas to tylko sfera planów ;P).
Halloween spędziłam w pracy, a wieczorem uraczyłam się Amor Turco, przywiezioną w czerwcu tego roku z Andaluzji.
To herbata w sam raz na jesienne, ponure wieczory (już o 17 ciemno... to
bolesne!) - czarna z płatkami róży i, jak podejrzewam, korzennymi
dodatkami.
Piękna oprawa do tej herbaty :). To po prawej to notatnik? Cokolwiek to jest, ma piękny wzór!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! :) Starałam się skomponować układ "rekwizytów" pod względem estetycznym i kolorystycznym - cieszę się, że to widać. Tak, to notatnik z wzorem mandali. :)
UsuńCudowny czajniczek! Nic nie napisałaś, jak naprawdę smakuje Turecka Miłość? czy ma w sobie pikanterię goździków czy słodycz cynamonu? A może to słodka tajemnica? ;)
OdpowiedzUsuńTo esencjonalna słodycz z lekką domieszką kwaskowatości. Smaczności. :)
Usuń