Dawno się tu nie odzywałam, ale nawał obowiązków i ciągle picie herbaty w wersji torebkowej nie sprzyja wenie herbacianej. :P
Oto czarka, kupiona wraz z shiboridashi w Cieszynie, która niestety nie przetrwała Święta Herbaty.
Tak wyglądała przed sklejeniem:
Tutaj już po, w trakcie wysychania kleju:
Postanowiłam skorzystać z okazji i wykonać podróbkę techniki
kintsugi.
Kinstugi - 金継ぎoznacza "złote łączenie" (funkcjonuje także pod nazwą
kintsukuroi 金繕い - "naprawa złotem"). To fascynująca, tradycyjna japońska technika naprawy zniszczonej i stłuczonej ceramiki za pomocą laki zmieszanej z drobinkami złota lub innych metali (np. miedzi). Najpierw wygładza się krawędzie pękniętych fragmentów naczynia, a potem scala je przy użyciu laki, która tworzy "oprawę" wokół fragmentów ceramiki podobnie jak ołów w przypadku dawnych witraży.
Technika
kinstugi jest właściwie równoważna ze sztuką i znakomicie wpisuje się w myśl japońskiej estetyki, według której niedoskonałość, asymetria i wręcz brzydota jest postrzegana jako piękno. Mowa o
wabi-sabi, którą można
określić zachodnim terminem "estetyka brzydoty i niedoskonałości".
Istotą
kintsugi jest założenie, że przedmiot naprawiony może być doskonalszy i piękniejszy od nietkniętego ze względu na swoją unikatowość i "duszę".
Niestety laki z domieszką złota nie miałam pod ręką (czy ona w ogóle jest dostępna w Polsce?), więc wykorzystałam złotą farbę do ceramiki. Jest to oszukaństwo i niespecjalnie ładnie wygląda (farba nie pokryje śladów złączeń i ubytków) , ale przynajmniej mogę się chlubić, że mam podróbę
kintsugi. ;P