Przy ulicy Rycerskiej (!) nieopodal Rynku można było skosztować różnych herbat przy stoiskach różnych herbaciarni, m.in. z Bytomia, Katowic, Wrocławia i Gliwic, a także wziąć udział w konkursie oraz obejrzeć prelekcję z tegorocznej wyprawy do Korei i Japonii.
Herbaciany jarmark przy ul. Rycerskiej |
Spróbowałam kilku rodzajów herbat:
- z zielonych: zwykłą senchę oraz genmaichę (z prażonym ryżem) - nic nowego dla mnie.
- z czarnych: klasyczną Yunnan i herbatę z samowaru - od dawna chciałam skosztować tak przyrządzoną herbatę i wreszcie się udało, dość esencjonalna, ale bez szału.
- z oolongów: Da Hong Pao - bardzo smaczny o charakterystycznej nucie dla oolongów, zresztą chyba go już kiedyś piłam.
- z ziół/traw: napar z brzozy - not my cup of tea, taki ziołowy posmak, kudin (kuding)
napar z Ilex kaushue zw. gorzką herbatą - bardzo adekwatnie, gdyż cholerstwo było strasznie gorzkie i paskudne w smaku :P, honeybush z truskawką oraz to samo z miodem - yyy, taka landrynka, brrr.
- z pu-erhów: zielony pu-erh - całkiem niezły, zważywszy na to, że nie lubię pu-erhów. Dość delikatny.
- z białych: Wschodzące Słońce (kwitnąca herbata) - średnio, mało wyrazisty smak
Oprócz herbat syciłam sobie oczy wystawą chińskich i japońskich czajniczków, czarek, mórz herbaty i gaiwanów. W bytomskiej herbaciarni dostrzegłam nawet cebei zdobione chińskimi smokami. Kusiło mnie strasznie, żeby je kupić, gdyż jest rzadko spotykane (albo gaiwan o tej samej ornamentyce), ale w końcu zdecydowaliśmy się na zakup kolejnego czajniczka Yixing. <3 Ten na szczęście się nie ślini. Sukces. :)
Cudeńka, wystawione przez herbaciarnię "Assam" z Bielska-Białej |
Pomalowaną przez siebie czarkę pokażę na zdjęciu niebawem, aczkolwiek nie wyszła tak, jak sobie wymarzyłam.